Nie proszę Cię, Boże, o ręce czyste
Bo takie od Ciebie dostałem
Dziękuję za siłę, bym mógł oczyścić
To, co przez wieki zbrukałem
Rozwijam dwóch dłoni spirale
Zanurzam je w rwącym strumieniu
Niech płynie to, co schwytałem
Aż w dłoniach zostanie milczenie
Rozwijam dwóch dłoni muszle
Wszystkie skarby są Twoje
Oddaję Ci dłonie niewinnie puste
Nic nigdy nie było moje
Odsłaniam dwóch dłoni lustra
Niech odzwierciedlą Twe Słońce
Niech przekazują Światło
Niech łączą początek z końcem
Zwracam Ci czyste dłonie
Takie, jakie dostałem
Rozdaję wszystkim, co Twoje
Chcę Jednym znów stać się ciałem