Walczące dusze

Rycerz uświadamia sobie, że od pięciu lat wędruje w poszukiwaniu Graala, ale zatracił się w meandrach własnego życia do tego stopnia, że zapomniał o przedmiocie swojej wyprawy i o samym Bogu, któremu zobowiązał się służyć. Wysłany z misją, stał się głuchy i ślepy na nakaz misji.

Walczące dusze

Na świecie zawsze istniały szlachetne, walczące dusze, rycerskie serca. Nasze czasy są pełne walki o przywrócenie „porządku i sprawiedliwości”. Dzisiejsze społeczeństwo nakłada na młode pokolenie mnóstwo obowiązków: ekologicznych, społecznych, humanitarnych, a teraz także zdrowotnych. Odpowiedzialność staje się winą. Serca rycerzy, zawsze służących, pełnych energii, są uwikłane w jedną sprawę za drugą. Widzimy ich jako aktywistów klimatycznych, demonstrantów za lub przeciw temu lub innemu żądaniu, lub pełnych zapału w zaangażowaniu politycznym, aby „zmienić system od wewnątrz”. Bardzo często, niestety, wielka machina przemysłowa, poprzez swoje tysiące medialnych ust, oferuje szlachetnym duszom jedynie skromną możliwość naprawy szkód, które sama nieustannie wyrządza. W ten sposób istniejące we wszystkich czasach i miejscach rycerstwo rozprasza się w bitwach przypominających walkę Don Kichota, w których wiatraki zamieniły się w turbiny wiatrowe.

„Jak możesz mówić takie rzeczy? Czyż ratowanie planety nie jest niezbędne? Myślisz tylko o sobie!”

Celem tego artykułu jest przypomnienie nam, że dusza, szlachetna i walcząca, jest ponadczasową rzeczywistością w ludzkości. Konie są na pastwisku, lub pod maskami samochodów, miecze są w pochwach, tarcze zniknęły… krótko mówiąc… dlaczego mamy jeszcze mówić o rycerstwie? To już koniec i nie ma odwrotu, jak to Jocho Yamamoto wyraził w swoim dziele Hagakure:

„Mówi się, że to, co nazywa się duchem epoki, jest czymś, do czego nie można powrócić. A jeśli ten duch stopniowo się rozprasza, to znaczy, że świat zbliża się do końca. Więc nawet jeśli chcesz zmienić świat i powrócić do ducha sprzed stu lat lub więcej, nie możesz. Dlatego trzeba jak najlepiej wykorzystać każde pokolenie”.

Aby nie zatracić się w romantycznej zadumie, należy zrozumieć, że mówimy o „walczących duszach”, a nie tylko o umięśnionych bohaterach. Mówimy o rycerstwie, bo jak Rudolf Steiner powiedział na początku XX wieku: „To, czego nam brakuje, to rycerstwo Graala”. Mówił o tym w odpowiedzi na problemy, które dostrzegał w materialistycznym rozwoju nowoczesnego społeczeństwa. Przewidywał kataklizmy, które wynikną z uwolnienia sił elektryczności, energii atomowej i „mechanizacji” świata. Podobnie jak inni, którzy w ubiegłym wieku wyrażali to w inny sposób, Steiner widział drogę cywilizacji jako frontalny atak na ludzką duszę i ducha, a jednocześnie bolesne doświadczenie, z którego każdy musi wyjść zwycięsko. Dlatego też, gdy mówimy o rycerstwie, nie rzutujemy żadnego obrazu materialnej przeszłości, ale szukamy wiecznych korzeni, które inspirują do podejmowania właściwych działań.

Rycerstwo to sposób walki w sensie dynamicznego działania oraz idea służebności. Graal to kielich, w którym symbolicznie gromadzona jest krew Chrystusa. To także magiczny kamień, który promieniuje z centrum Okrągłego Stołu niczym rezerwuar siły, kocioł, w którym topi się dwunastu otaczających go rycerzy. Rycerstwo Graala, w nowoczesnym ujęciu, byłoby kręgiem ludzi dynamicznych, służebnych, generujących siłę. Gdybyśmy na tym poprzestali, to każdy dyrektor firmy, kapitan drużyny piłkarskiej czy prezes stowarzyszenia mógłby powiedzieć: „Hej, więc my też jesteśmy rycerzami Graala!” Pójdźmy więc o krok dalej.

Mity są jak instrukcje, uproszczone schematy, które pokazują nam niezwykłą rzeczywistość. Rycerze Graala gromadzą się wokół okrągłego stołu, do którego zostali zaproszeni, by zasiąść po uznaniu ich zalet i służby. Liczba miejsc nie jest nieograniczona. Jest ich dwanaście, symboliczna liczba dynamicznej jedności. Jest to rozwiązanie konfliktu między jednostką (1) a drugą istotą (2) w tworzeniu nowego, braterskiego życia (1+2=3). Potrzeba co najmniej trzech elementów, aby osiągnąć formę geometryczną przekraczającą płaską opozycję dwóch punktów. W Parsifalu Wolframa von Eschenbacha widzimy u boku każdego rycerza jego damę. Są zjednoczeni jako ciało (rycerz, jaźń) i dusza (dama), a z innymi członkami stołu dzielą Ducha, jedynego Syna Bożego, Chrystusa promieniującego z kielicha Graala. Przy Okrągłym Stole jest król, ale znajduje się on w takiej samej odległości od centralnego kielicha jak pozostali członkowie. Nie ma on zatem uprzywilejowanej relacji z Duchem. Rycerze są „równi” wobec prawdziwego Pana, który nie jest z tego świata.

Po raz kolejny Rudolf Steiner wskazał, że wartości Rewolucji Francuskiej, czyli Wolność, Równość i Braterstwo, związane są z Okrągłym Stołem. Są to cnoty sumienia, które muszą być zdobyte, podobnie jak rycerstwo. Mylące i zgubne jest przekonanie, że są to dary wrodzone, które systematycznie stosuje się w świecie społecznym i politycznym. Okrągły Stół to duchowy płaskowyż, na który wznieśli się rycerze. Na tej wysokości tworzą oni braterstwo, w którym rozpoznają siebie nawzajem w tej samej walce. Szanują się wzajemnie w równości ich miejsca jako sług Ducha, który ożywia wszystkie rzeczy. W cieple tego braterstwa poznają to, co tradycja nazywa wolnością dzieci Bożych. Nie są już wędrowcami. Rycerz poszukuje pana lub pani, którym mógłby służyć. Nie może żyć dla siebie. Jego samotna wędrówka nie jest wolnością, jest więzieniem, alienacją. Nie tylko dlatego, że jest sam, ale przede wszystkim dlatego, że nie ma dostępu do Ducha, nie dzieli świadomie źródła życia, centralnego i wspólnego korzenia Okrągłego Stołu. Graal może przejść przed rycerzem, ale jeśli ten nie jest gotowy, nie zobaczy go i dalej będzie szukał. Wędrówka kończy się w momencie ujrzenia Graala. Rycerz już nie szuka, postrzega rzeczywistość i wie, że należy do spójnego uniwersum Graala. Jest uwolniony od swojej ignorancji. Taka jest jego wolność.

To piękne słowa, ale co mają wspólnego z postawionym na początku tego artykułu pytaniem o działanie szlachetnych dusz w świecie? Fragmentacja, podział, rozproszenie to określenia, które wspaniale charakteryzują nasz stan świadomości. Jesteśmy dosłownie „rozpikselowani” przez nasze osobiste problemy i tak jest od zarania dziejów, ale dodajemy do tego jeszcze masę informacji, którymi media przytłaczają nas przez wszystkie możliwe połączenia. Tak więc organizm ludzki, ten cud chemicznej i elektromagnetycznej subtelności, z sensorycznym mózgiem, z sercem, które bije tajemniczo,… to kosmiczne królestwo ciała, którym kierujemy, jest obrazem ziemi, która nas nosi. Każdego dnia siejemy w niej coraz więcej nieładu i zanieczyszczeń. Nawet gdy staramy się coś poprawić, często kończymy wzmacniając ten chaos, ponieważ nasze działania są wciąż zbyt wyspecjalizowane, cząstkowe, bez długoterminowej perspektywy,… pospieszne. Jak Parsifal, jesteśmy rycerzami w dniu Pięćdziesiątnicy. W pędzie szaleńczego poszukiwania zapominamy, czego szukamy. Chłopi widzą Parsifala i przypominają mu, że Zielone Świątki to dzień bez broni, dzień rozejmu i odpoczynku; przerwa w zwykłym biegu zajęć, by uczcić Pana, Źródło wszelkiego uporządkowanego życia. Rycerz uświadamia sobie, że od pięciu lat wędruje w poszukiwaniu Graala, ale zatracił się w meandrach własnego życia do tego stopnia, że zapomniał o celu swoich poszukiwań i o Bogu, któremu miał służyć. Wysłany z misją, stał się głuchy i ślepy na nakaz misji. Parsifal zostaje więc wysłany do lasu, gdzie mieszka jego wuj pustelnik, który przygarnia go i odcina od zwykłego życia. W czasie tego odosobnienia pustelnik uczy rycerza o szlachetności jego pochodzenia i przekazuje mu tajemną modlitwę: nakaz misji. Parsifal wyrusza więc ponownie do Graala, uzbrojony w wiedzę.

Jeśli chodzi o nas, wydaje się konieczne radykalne zaprzestanie naszych działań, aby na nowo odkryć pierwotny dźwięk „wewnętrznego lasu”. Zaczyna się to od uświadomienia sobie ciągłego zgiełku naszego myślenia i uświadomienia sobie, że to właśnie ten mentalny i emocjonalny chaos, który rzutujemy na nasze relacje, do świata i do innych, tworzy „społeczeństwo”. To jest pierwszy akt rycerstwa Graala, świadomość aktywnego uczestnictwa w nieładzie świata każdego dnia. Dzięki temu uważnemu wejrzeniu w siebie można zacząć odróżniać cichy porządek świadomości od pasożytniczego hałasu. Można przebić się przez tak zwane wygody i rozrywki, które otępiają subtelne organy duszy. Jest to faza „pustelnicza”, w której człowiek staje się przyjacielem prostoty, dziedzicem przestronnej pustki, którą przekazali nam cynik Diogenes, katarzy czy templariusze. W ten sposób, tropiąc hipokryzję konformizmu, odkrywa się, poprzez własne wewnętrzne doświadczenie, czym może być harmonia i sprawiedliwość. W tym momencie konieczne staje się znalezienie „braci broni”, aby utworzyć Okrągły Stół, który w dzisiejszym języku można by nazwać grupą, a dokładniej kręgiem siły. Taka grupa, zjednoczona w szczerym i dynamicznym poszukiwaniu prawdy, wytwarza siłę świadomości i wiedzy, która może się przejawić w zbiorowej zmianie stylu życia, nie w skali całej planety, ale w skali samej grupy, co następnie ma subtelny wpływ na sposób życia.

Na tej podstawie takie kręgi siły mogą rzeczywiście tworzyć „rycerstwo” w tym sensie, że są repozytoriami świadomości i siły, która czerpie swoje źródło z cichego porządku duszy, wewnętrznej cytadeli, nienaruszalnego zamku Graala. Z tej świadomości wypływa naturalnie porządek życia, który szanuje innych ludzi i kosmos. Zarówno mężczyzna, jak i kobieta stają się rycerzami, duszami prowadzącymi swoje konie (ciała) w pierwotnie zamierzonym kierunku, a nie śpiącymi na swoich wierzchowcach jeźdźcami, którzy wożą tylko swoje brzuchy.

Tworzenie takich kręgów będzie się odbywało na wiele sposobów i pod wieloma nazwami, ale to nie ma znaczenia, ponieważ rycerstwo jest bractwem, które jest ponad czasem i przestrzenią. Po prostu czeka na kandydatów, którzy są gotowi uczyć się i służyć, aby stać się ludźmi spełnionymi w królewskiej sztuce: rycerzami. Ale na początek trzeba odrzucić senność zwykłej świadomości, trzeba się obudzić:

„Zwracamy się tu szczególnie do młodych przyjaciół i przyjaciółek wśród nas, którzy mają życie przed sobą. Chcielibyśmy was prosić, jeżeli nas zrozumieliście: Przełamcie okowy, którymi zniewolono was od narodzin. Nie zgódźcie się na dalsze brnięcie koleinami przyzwyczajenia w tym upadłym ładzie światowym. Zastanówcie się nad swym powołaniem jako dzieci Bożych. Być może wtedy będziecie żyć ubogo i mozolnie, według norm mieszkańców bazaltowego miasta, ale jednak jako mieszkańcy Christianopolis będziecie bardzo bogaci, bogaci w sposób błogosławiony. Poszukuje się pracowników, którzy mają odwagę strząsnąć iluzję i na wskroś przeciwności, bólu i cierpienia, na przełaj przez kraj barbarzyńców, podróżować do bezpiecznego portu”. (Christianopolis, Jan van Rijckenborgh)

Print Friendly, PDF & Email

Udostępnij ten artykuł

Informacje o wpisie

Data: 23 listopada, 2021
Autor: Quentin Biliwald (France)
Zdjęcie: Marco Bianchetti on Unsplash CCO

Ilustracja: